2017-10-17     Antonii, Ignacego, Wiktora     "Nie depcz smutkowi po piętach bo się może odwrócić" - Autor nieznany    
Św. KingaZakon Sióstr KlarysekKlasztor starosądeckiGaleriaKontaktAktualnościUroczystości ku czci św. Kingi
Cudowna przemiana ryby i wody

12.

 

RYBA SPOŻYWANA PRZEZ ŚW. KINGĘ ZAMIENIONA W MIĘSO

A WODA W WINO.

 

            W najstarszych życiorysach św. Kingi czytamy na ten temat: "Gdy jeszcze przed profesją (Trzeciego Zakonu) książę pan dał jej polecenie całkowicie zabraniając, ażeby zbytnimi postami nie dręczyła swojego ciała, ale raczej się mięsem i dziczyzną odżywiała, zdarzyło się, że gdy jadła rybę i popijała wodą, został skierowany do niej przez księcia poseł w celu obserwacji, a ten widząc ją pijącą wodę i spożywającą rybę doniósł o tym księciu. Książę zaś natychmiast do niej wszedł, wziął na jej oczach do ust rybę, poczuł smak delikatnego mięsa, a gdy się napił wody odczuwał w ustach smak wybornego wina. I odtąd pobożny książę zezwolił swej oblubienicy na wszelki rodzaj pobożności. Była to naprawdę przemiana dokonana ręką Najwyższego"[1].

            Inny żywotopisarz zaznacza, że św. Kinga "... na postnych potrawach i prostej wodzie, aby tylko żywot zatrzymać przestawać się zwyczaiła, ale gdy ta postnego życia odmiana na ciele i twarzy jej bladej i pożółkłej znaczna była i frasował się o to świecki jej oblubieniec Bolesław Wstydliwy książę krakowski począł ją strofować i z fukiem napominać, że głupia i nieobyczajna posługa której ciało jej subtelne znieść nie może, żywot sobie skracała i przyczyną mężobójstwa sobie być chciała /.../ chcąc doświadczyć w samej rzeczy i pokonać ją jeśliby inaczej było, w dzień mięsny kiedy objadowała niespodzianie przyszedł i na uszy i na oczy same nie spuszczając się smakiem jeszcze upewnić się chciał i ryby onej, którą jadła kosztował, chcąc za tym doświadczeniem tym srożej ją o niespełnienie obietnic strofować. Chociaż dobrze znał i oczywiście wiedział, że rybę jadł, w uściech jednak czuł smak mięsa najsmaczniejszego. Mało na tym mając wziął jeszcze i kubek wody, z którego panna święta pijała i doznawszy kosztując, że się woda w najprzedniejsze wino obróciła zdumiał się i prawie od pamięci odszedł"[2]. To samo powtórzył w żywocie Kingi Frankowic[3].

            Podobny wypadek jaki miał się zdarzyć św. Kindze zanotowany jest w drugim życiorysie świętego Franciszka z Asyżu napisanym przez Tomasza Celańczyka. Mówi on bowiem: "Kiedy przybył pod Alessandria w Lombardii, by głosić słowo Boże, pewien mąż bojący się Boga, dobrej opinii, zbożnie przyjął go w gościnę. Franciszek zniewolony pobożnością gospodarza przystał łaskawie na jego prośbę, by ze względu na zachowanie świętej Ewangelii jeść ze wszystkiego co podadzą. Gospodarz zaraz zakrzątał się i starannie przygotował mężowi Bożemu do jedzenia siedmioletniego kapłona. Gdy patriarcha ubogich siedział przy stole i rodzina cieszyła się jego obecnością z nagła stanął u drzwi syn Beliala (prawdopodobnie ktoś z sekty katarów), zbyty wszelkiej łaski, udający ubóstwo w zakresie rzeczy potrzebnych do życia. Prosząc o jałmużnę mądrze powoływał się na miłość Boga i łzawym głosem żądał dla siebie wsparcia ze względu na Boga. Gdy święty usłyszał imię nad wszystko błogosławione i słodsze od miodu, wziął łaskawie porcję podanego na stół ptaka, położył na chleb i przekazał proszącemu. A co ten zrobił? Nieszczęśnik zachował to co otrzymał, żeby świętemu wyrządzić zelżywość.

            Na drugi dzień święty swoim zwyczajem głosił słowo Boże zebranemu ludowi. Naraz ów szubrawiec wrzasnął i usiłował całemu ludowi pokazać sztukę kapłona i krzyczał: "Oto jest ten Franciszek, co tu przepowiada, którego czcicie jako świętego! Zobaczcie mięso, jakie wczoraj dał mi podczas jedzenia!"

            Wszyscy łajali złośliwca i lżyli go jako opętanego przez diabła. Bo to, co on usiłował przedstawić jako porcję kapłona, wszyscy widzieli naprawdę jako rybę. Samże on nędzny, zdumiony cudem, musiał przyznać to, co inni stwierdzili. Nieszczęsny bardzo się wstydził i jako chwycony na przestępstwie, odpokutował. Wobec wszystkich prosił świętego o przebaczenie, wyjawiając jaki miał zamiar niegodziwy. Gdy przestępcę wrócił do prawego umysłu, wówczas i mięso wróciło do swego wyglądu"[4].

            Pobożność chrześcijańska przedstawia ciotkę św. Kingi, Elżbietę świętą z Turyngii z naręczem róż w fartuchu. Wokół świętej Elżbiety powstała legenda, że mąż zakazał świętej rozdawać pieniądze i chleb ubogim. Święta Elżbieta uważając, że w takim wypadku bardzo trzeba słuchać Boga spełniając uczynki miłości i miłosierdzia, aniżeli męża, dlatego nie zaprzestała wspierania ubogich. Jednego razu niosąc w fartuchu bochenki chleba dla ubogich zetknęła się ze swoim mężem. Mąż domagał się, żeby pokazała, co niesie w fartuchu, kiedy święta Elżbieta odsłoniła fartuch, zobaczył piękne róże mimo, że był to okres zimy[5].

            Od napisania pierwszego życiorysu św. Kingi do drugiej połowy XV wieku, kiedy to Długosz pisał życiorys świętej narosło wiele legend, które były przyjmowane jako prawdziwe zdarzenia, jako wyraz cnót i świętości św. Kingi. Zarówno najstarsze żywoty św. Kingi jak i zachowana ustna tradycja, która ujawniła się w procesach beatyfikacyjnych i kanonizacyjnym w zeznaniach świadków stwierdzają o wyjątkowym duchu umartwienia w życiu św. Kingi.

            Najstarszy biograf, który korzystał z relacji naocznych wiarygodnych świadków zaznacza, że św. Kinga pościła w środy i piątki, a nawet w soboty, w wigilie świąt Matki Bożej, w wigilie świąt świętych Apostołów, Jana Chrzciciela, Jana Ewangelisty, Wawrzyńca, Mikołaja, Marcina, Katarzyny, Małgorzaty i Magdaleny. Pościła w dni kwartalne, w dni wyznaczone przez Kościół. Posiłki w niewielkiej ilości spożywała tylko raz dziennie[6].

            Nic też dziwnego, że w trosce o zdrowie swojej małżonki, książę Bolesław mógł wydawać Kindze polecenie, by się odżywiała bardziej racjonalnie i by nie umartwiała swego ciała tak licznymi i surowymi postami.

            Trudno jednak stwierdzić na podstawie źródeł historycznych czy rzeczywiście miało miejsce takie zdarzenie, by Bolesław próbując ryby i wody doznał uczucia jakoby jadł najwyśmienitsze mięso i pił wyborne wino, które w rzeczywistości było rybą i zwyczajną wodą.

            Legendy dotyczące życia świętego Franciszka i świętej Elżbiety zostały przeniesione do żywotu św. Kingi. Trzeba jednak zaznaczyć, że w tych legendach kryje się głęboka prawda o życiu umartwionym św. Kingi, praktykowania przez nią surowej pokuty na wzór świętego Franciszka, spełniania uczynków miłosierdzia na wzór świętej Elżbiety.

            Im bliżej było momentu opuszczenia tego świata przez św. Kingę, tym ona surowiej pościła, podejmowała coraz bardziej wyszukane formy pokuty. Z okresu pobytu św. Kingi w klasztorze sądeckim posiadamy historyczne wiadomości, że nie tylko posilała się w dni postne raz dziennie, ale jeszcze swój głód i pragnienie zaspakajała kawałkiem chleba i kubkiem wody.

            Czciciele św. Kingi byli głęboko przekonani, że dla tak świątobliwej Pani i fundatorki klasztoru sądeckiego Pan Bóg czynił różnego rodzaju cuda, by jej małżonek Bolesław Wstydliwy utwierdzał się w dobrym i podobnie jak jego małżonka prowadził świątobliwy tryb życia.

 


[1] Vita I - Przybyszewski, s.76 i 78.

[2] Vita II - Mojecki, s.93-94.

[3] Frankowic, dz.cyt. s.88.

[4] Wczesne Źródła Franciszkańskie, T.I, s.131 Warszawa 1981.

[5] Encyklopedia Katolicka, Lublin 1983, T.IV, s.916.

[6] Vita II, c.VI, s.210; c.IX, s.219.

Kreator IAP - (C)opyright by Interaktywna Polska